Kazda wolna chwilke chwytam za szydelko i dziergam firanke.Zmiana planow co do niej zapadla juz na samym poczatku.Okazala sie tak jak juz pisalam zbyt duza do lazienki.nie mialam jednak sumienia zaczynac od poczatku i niszczyc to co juz zrobilam.
Firanka zawisnie w pokoju..nie bedzie to jednak mala firaneczka a raczej duza firana.okna sa dwa wiec musza byc dwie.Na razie skonczylam sam wzor.Reszta w gore to juz bedzie sama siatka.Tej siatki musi byc calkiem sporo.Robi sie ja jednak duzo szybciej bo nie trzeba liczyc.
Mam nadzieje ze z druga pojdzie znacznie szybciej.
Malutka szafeczka to moj ostatni graciany lup.Troszke ja odswiezylam i juz znalazla swoje miejsce.
Pomalu zaczynam kulinarne przygotowania do swiat.Z tej okazji wyprobowalam i pierwszy raz sama upieklam prawdziwa drozdzowa wielkanocna babe.Debiut moge zaliczyc do bardzo udanych.Baba wyszla tak jak powinna.Jest wyrosnieta delikatna i mokra.Pieklam ja w bardzo starej ceramicznej formie pospinanej metalowa siatka.Mysle ze jak jutro mi czas pozwoli to napisze o niej na moim kulinarnym blogu.Musze go ozywic bo jest w uspieniu i cierpliwie czeka.
Dzisiaj mala fotka baby ,ktorej juz prawie nie ma.
Tym slodkim akcentem koncze i zycze milych przygotowan do swiat.